mal od samego początku okazywał żywe zainteresowanie. Wreszcie po tygodniowym pobycie na kowalówce komisja doczekała się upragnionej chwili. Cierpliwość panów została wynagrodzona sowicie, bo objawy przeszły oczekiwania: w kuźni rozpętało się tym razem istne piekło; aż na drugim końcu wsi słychać było odgłosy szatańskich harców.
— Sam Lucyper chyba zerwał się z łańcucha — mruczał majster, w gruncie rzeczy zadowolony i czujący się w tej sytuacji jak dyrektor cyrku, dumny z udałego nadspodziewanie programu.
Gdy już było po wszystkiem i kuźnia powróciła do normalnego stanu, dr. Będziński w imieniu komisji podziękował kowalowi, wypłacił mu przyrzeczoną kwotę, poczem zajął się troskliwie Jankiem, który w jaką godzinę po awanturach nagle zachorzał wśród objawów silnego wyczerpania. Lekarz zbadał mu puls, zajrzał surowo w oczy, opukał, obsłuchał i cały promieniejący podzielił się z asystującymi mu kolegami wesołą nowiną, że stwierdził u chłopca typową prostrację po wyładowaniu sił telekinetycznych.
— Panowie — zakończył djagnozę —
Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/41
Ta strona została przepisana.