Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dał mi raz Izana następującą, charakterystyczną, z życia wyspiarzy wziętą historję.
Pewnego razu śniło się jakiemuś Itonganowi, że widzi porą zimową dwunastu swych współbraci, zanurzających się w przeręblę na stawie i wychodzących po pewnym czasie z pod skorupy lodowej drugą, opodal wyrąbaną przeręblą. Śniarz zapamiętał ich sobie i po przebudzeniu opowiedział kolejno każdemu z dwunastu swą wizję senną. I wiesz, co się stało?... Tych dwunastu półgłówków czekało cierpliwie nadejścia pory zimowej, a gdy temperatura na dolinach odpowiednio obniżyła się, poszli w góry, między wirchy i turnie i tutaj, upatrzywszy sobie zamarznięty staw, wyrąbali w nim dwie przeręble. Jedenastu fanatykom udało się bez szwanku przepłynąć pod powierzchnią lodową i wypłynąć na wierzch przez drugi otwór, lecz ostatni, dwunasty zatonął, przepłacając życiem realizację snu. Tacy to już oni. Na to niema rady. Twoja Itobi nie wyzwoliła się z przesądów przodków i jest nieodrodną córką swego plemienia. Proszę cię, Will, pilnuj jej i nie puszczaj samopas, o ile to możliwe. Boję się bardzo o Rumi. To nie żarty.
— Zrobię, co będzie w mojej mocy. Z tego, co usłyszałem, widzę, że wszystko możli-