Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/233

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Stolica Itonganów Czarnych oddaloną była od stoków południowych cordillery o dziesięć mil. Otaczały ją od północy dziewicze bory, biorące swój początek niemal na zboczach potężnego wału górskiego, który biegł w poprzek wyspy od wschodu na zachód i spadał z obu stron w morze urwistemi, niemal prostopadłemi ścianami bazaltu. Te lasy pierwotne i dzikie stanowiły teraz jedyną naturalną obronę państwa Tarmakorego, ale też przedstawiały i dla wroga niemałą wartość jako teren nadający się do ukrywania ruchów i posunięć. Atahualpa rozzuchwalony powodzeniem oświadczył się za jednodniowym raid‘em jazdy, która po przebyciu puszczy miała wziąć obóz Czarnych wstępnym bojem. Ngahue ostrożny i nieufny przestrzegał przed możliwością zasadzek w głuszy leśnej bezdrożnej, mało znanej i moczarowatej.
Opinję starego wodza poparł Pomare, jedyny pewny znawca tych okolic. Zdaniem tego zdolnego wywiadowcy nie mogło być mowy o jednodniowem przebyciu puszczy. Dróg we właściwem tego słowa znaczeniu nie było, a ścieżki wijące się krzyżową siecią poprzez bory rozmokłe wskutek ulew i bagniste utrudniały znacznie jazdę konną. Wobec tego Czandaura podzielił wojowni-