Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Grabiński - Wyspa Itongo.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

psiarni i na czem? Ani kloca pod głowę. A co będzie, gdy latarka odmówi posłuszeństwa?
Perspektywa spędzenia nocy w ciemnościach przy kilku stopniach powyżej zera nie uśmiechała mu się wcale. Widok pieca w jednej z izb ze szczątkami zwęglonego polana wywołał ponętny miraż płonącego rzeźko ogniska.
— Trzeba stanowczo zdobyć opał.
Odtworzył w pamięci powykręcane kontury drzew majaczące w jesiennym zmierzchu dookoła domu. Ubrał z powrotem kurtkę i rozświecając sobie drogę latarka, wyszedł tylnymi drzwiami w ogród. Nie zawiódł się: po chwili wracał już z pękiem chróstu i suchych gałęzi; zrzucił zdobycz w kąt pod drzwiami i powtórzył wyprawę kilkakrotnie. Wkrótce piętrzył się w sieni pokaźny stos paliwa.
— A teraz zapalimy w „sypialni“.
Wyjął z kieszeni gazetę, rozpostarł na ruszcie pieca, narzucił chróstu i podpalił zapalniczką. Buchnął płomień i zahuczało w kominie. Myśliwy zgasił latarkę i przeniósł cały zapas suszu do izby. Niebawem odczuł błogie skutki ciepła. Zrzucił kurtkę, podsunął ją sobie pod głowę i jak długi wyciągnął się na