nym toku porannego ruchu tętniła gwarem i zgiełkiem.
Donja Inez przytknęła do nosa chusteczkę i patrząc na mnie z uśmiechem, wdychiwała zapach perfumy. Gondola była już na wysokości Przystani Jarzynowej. Znużone orgją światła oczy, spoczęły z ulgą na zieleni główek kapusty, kalafiorów, selerów, pietruszek i marchwianej naci.
— Jaki kontrast między tym prozaicznym, choć tak ożywczym widokiem a wyrafinowanem pięknem pałaców — zauważyła donja de Orpega.
— Rzeczywiście — przyznałem — i mnie to zawsze uderza, ilekroć mijam Erberia. Trudno — nie może być inaczej; nie można żyć samą kontemplacja dzieł sztuki. Powiedziałbym nawet, że to pomieszanie prozy życia codziennego z poezją sztuki i przeszłości stanowi największy urok tego dziwnego miasta.
Skłoniła głowę na znak zgody. W bliskiej już perspektywie rozpiął się szary, patyną wieków okryty most Ponte Rialto. Kilku zręcznemi uderzeniami wiosła skierował
Strona:Stefan Grabiński - Namiętność.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/c/c0/Stefan_Grabi%C5%84ski_-_Nami%C4%99tno%C5%9B%C4%87.djvu/page14-1024px-Stefan_Grabi%C5%84ski_-_Nami%C4%99tno%C5%9B%C4%87.djvu.jpg)