Strona:Stefan Grabiński - Engramy Szatery.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oczy młodego człowieka przesunęły się raz jeszcze po pociągu, poczem trochę zdumione spoczęły na przełożonym.
— To złudzenie parnie naczelniku — odpowiedział spokojnie — rodzaj optycznej iluzji wywołanej być może chwilowym stanem atmosfery. Dziś było dość dużo mgły w powietrzu.
— W takim razie i kolega powinieneś był jej ulec.
— No niekoniecznie. Pewną rolę odgrywają przytem i indywidualne własności naszych narządów wzrokowych.
— He, he, he — zaśmiał się szydersko Szatera — innemi słowy chciał kolega powiedzieć, że każdy z nas inaczej widzi. Ha, tru-