Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
(Szyldwach Chwała prezentuje broń. Z mroku nocnego wynurza się Józef Sułkowski. Żołnierze powstają z miejsc. Oficer zbliżył się do ogniska. Wyciąga nad niem i grzeje ręce. Wszyscy milczą. Na dany znak usiedli na swoich miejscach. Sułkowskiemu przysunięto bęben. Na nim usiadł. Podparłszy głowę rękami, patrzy w ogień. — Długa cisza).


SUŁKOWSKI
— Chłód...

ZAWILEC
(z uszanowaniem)
— Jako że to i zima.

SUŁKOWSKI
— Płaszcze macie?

ZAWILEC
— Rozmaicie. Trafi się i niezły płaszcz między wiarą.

OGNIEWSKI
— Osobliwie, jeżeli cesarski...

SUŁKOWSKI
— Głodem nie przymieracie?

ZAWILEC
— Rosół oto z kaszą warzymy.

SUŁKOWSKI
— Wszyscyście w plutonie dawne towarzysze broni?