Strona:Stanisław Witkiewicz-Matejko.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jest oceanem zjawisk, którego częścią jest jego dusza i którego objawieniem jest jego sztuka. I tylko to, co tak bezpośrednio jest w duszy, tylko to, czem człowiek może sam być w uczuciu, tylko to może artysta wyrazić i narzucić innym. A to, czego nie czuje bezpośrednio w sobie, jako stanu własnej duszy, tego nie może wyśpiewać, wygrać, wyrzeźbić ani wymalować, ani wybudować — nie może i nie powinien.
W Kazania Skargi Matejko jest bezwzględnie w zgodzie z sobą, jego uczucia, jego myśl są do siebie przystosowane ze ścisłością matematyczną i władają talentem z pewnością niezachwianą. Kompozycya, oparta na wyrazach uczuć rożnych ludzkich indywidualności, i wyrazy te, to życie duszy dominuje nad całym obrazem, przykuwa oczy widza, opanowuje jego świadomość i przenosi jego wyobraźnię do tego wnętrza Katedry Wawelskiej, które jest rusztowaniem formy, utrzymującem układ obrazu w doskonałej harmonii wszystkich składowych części.
Proroctwo Skargi spełniło się — spełniło się w sposób straszliwszy, niż jego przepowiednia. Skarga mówił o tem, co z tym narodem uczynią inni, ukazał potworność niewoli, ale nie mówił o czemś straszniejszem, o własnem spodleniu, o tej zupełnej zgniliźnie dusz, która tworzy rzeczywistych niewolników, która rzuca się z pianą jadu na tych, co się nie chcą zaprzedać, która z ludzi tworzy stado skołowaciałych ze strachu zwierząt, gotowe zdeptać i depcące każdego człowieka, przenoszącego krwawą walkę ludzi wolnych nad syty spokój niewolników, którzy »wyrzekli się marzeń«.
Tak rozumiał Matejko Upadek Polski. Stado zbrodniarzy, którzy