Strona:Stanisław Witkiewicz-Matejko.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łaby żadna teoretycznie wytworzona metoda; eksperyment z Moną Lisą nie może być powtórzony na zawołanie. Na to, żeby namalować taki obraz, wyrazić tej siły i głębi uczucia, trzeba było mieć duszę tej miary, któraby tak czuć była zdolną.
To, co ma być w sztuce żywem, to musi przelać przez duszę twórcy. Nie trzeba myśleć, że oczy i ręce tworzą obrazy, i nie trzeba brać duszy tylko jako określenia pewnych wyższych społecznie stanów, pewnych, ze stanowiska etyki, godniejszych przymiotów człowieka. Dusza artysty musi mieć w sobie cały ten świat, który ma się w jego dziełach objawić, musi on tworzyć z całej duszy i wypowiadać całą dusze do ostatniego drgnienia poruszeń swoich uczuć, namiętności, zmysłów, do najgłębszych, najtajniejszych koncepcyi myślowych. Od cichego poszumu zeschłego badyla, chwiejącego się na