Strona:Stanisław Witkiewicz-Matejko.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uginających się pod ciężarem własnych bród, i dzwonkowych królów, ruszających się ponuro — a jednak z wdziękiem.
Matejko, historyczny malarz, od pierwszego swego przejawu pokazał, że jest kim innym. Wszedł on do tego świata komunałów ze swoją pasyą życia, ze swoim bezwzględnym realizmem, biorąc formy dawnego życia tak, jak mu się one przedstawiały w oryginalnych zabytkach lub w wiernie odtworzonych kopiach. Źle czy dobrze, zgrabnie czy niezgrabnie, wdzięcznie czy grubiańsko wyglądali ci dawni Polacy w swoich szatach i zbrojach, Matejko tych szat nie korygował, nie podpinał, nie wtłaczał w komunał klasycznej czy romantycznej draperyi, malował je takiemi, jakiemi były, i z całem swojem malarstwem był antytezą tego, co, sponiewierane i zużyte, włóczyło się wśród sztuki europejskiej.
Matejko był malarzem żywego człowieka i, jak odbudował formy zewnętrzne dawnego bytu, odbudował rzeczy, sprzęty, szaty, zbroje i bronie dawnych ludzi, tak samo odbudował ich samych, porwał ich prochy — ich pamięć raczej — wskrzesił i wrócił do życia. — Był to konieczny warunek jego twórczości.