Strona:Stanisław Witkiewicz-Matejko.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bezpośrednio z ciałem i były ujęte w ten sam konwenans układu, wlokąc się za członkami, jak błony z niemi zrośnięte.
Matejko, którego sztuka jest tak samodzielna, niezależna i oryginalna, który z taką bezwzględnością dążył do wcielenia w obraz prawdziwego życia i który, w dodatku, miał do czynienia z ubraniami, uszytemi z materiałów, nie dających się, jak złotogłów, jak grube aksamity, szuby i adamaszki, nagiąć do konwenansu na mokro drapowanych manekinów, Matejko jednym zamachem swego bezwzględnego temperamentu wymiótł cały ten kram znoszonych komunałów i przeciwstawił formom akademizmu, szematom i konwenansom, wyrażającym historyczne malarstwo, formę oryginalną, żywą i zdumiewającą śmiałością pojęcia.
Jego ludzie nie pozują, miotają nimi uczucia i namiętności, poruszające do ostatniego włókienka ich ciałem, które gnie się i ustawia ze ścisłą logiką związku, w jakim są wszystkie pierwiastki żywej ludzkiej istoty. Nie hamują się oni dla piękna i wdzięku, a strój, który ich pokrywa, rusza się wprawdzie razem z nimi, lecz zachowuje swoje właściwości, wynikające z kroju i rodzaju wątku, z którego jest uszyty, i nie jest naginany do przedrzeźniania draperyi z greckich posągów.
W sztuce każda nowa forma z początku razi i wywołuje protest, i tylko