Strona:Stanisław Witkiewicz-Matejko.djvu/076

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Matejki polskość nie była frazesem, nie była obcinaniem kuponów sławy i bogactwa od interesujących motywów malarskich, sprzedawanych na rynku międzynarodowym sztuki. Jak twórczość jego była przerabianiem na obrazy bolesnej, głębokiej treści jego polskich uczuć, tak samo cała jego wola i cały czyn oddane były idei, która pochłaniała do szczętu ogrom jego uczucia. Z tego samego też źródła płynęła jego wspaniałomyślna ofiarność. Darował on narodowi: Hołd pruski, Sobieskiego, Joannę d’Arc i całe nmóstwo mniejszych i większych obrazów rozdał ludziom pojedynczym, miastom, stowarzyszeniom, zawsze będąc pobudzonym wzruszeniem uczucia, które w ten czy inny sposób wiązało się z myślą o Polsce. Kiedy też Czesi w r. 1873 powołali go na dyrektora akademii w Pradze — Matejko odmówił.
— »Przyjaźń dla Czech mieć mogę tak, jak ją mam dziś serdeczną, ale ziemi mojej, Polsce, miłość ma należy: od tej więc wybór bezwzględny zależy. W bezwzględności takiej jest może odrobina tej fatalności historycznej, dzielącej interesa wspólne dwóch najbliższych sobie narodów, na rozłam nigdy nieskojarzonej jedności, a może trochę zaściankowości, która zwykliśmy grzeszyć Polacy. Nie przeczę, nie dowodzi to zmysłu politycznego, ale za to znakiem nieograniczonego przywiązania do własnej choć mizernej strzechy, przenoszącego tę ponad wszelkie dostatki, nawet tak zbliżone i pokrewne, jak wasze« — odpowiedział Matejko, wywołując w całej Polsce radość i wdzięczność.