Strona:Stanisław Vincenz - Na wysokiej połoninie Pasmo II Księga I.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Witrołom oglądał się bacznie, przeżegnał się, po czym piłowali dalej. Od zachodu wynurzyła się sina a długa piła chmurowa. Jej ostre zęby wyciągały się, rosły. Rozbiły się długie rohatyny i przednią strażą pędziły, jak sine ostrza lodowe, kłując jasne niebo. Przepędziły, znów było jasno, piły śpiewały w lesie.
Witrołom spoglądał uważnie na Cwyriuka, ten uśmiechnięty jak zwykle, nie zwracał nań uwagi.
Potem zza gór żałobny całun wystrzelił, chmura tak czarna jakiej nigdy nie widzieli latem. Wierchami już lasów nie było, już chmurosporne drzewa leżały pokotem albo zjechały na portasz. I mroku leśnego nie było, sama biel czysta.
Przytoczyła się Odokia. W kłębach łachmaniastych, baniasta głowa, baniaste cycki, baniaste biodra, kolana baniaste, spuchnięte. Dostrzegła białość, zarżała wyuzdanie, spadła na nią jak sęp na jagnię.
Od razu czarne łachmany wetkały się od góry w las, rębacze nie widzieli jeden drugiego. Zajazgotała Baba, rębacze nie słyszeli jeden drugiego. Piłowane drzewa zawyły, uginały się. Zaskowyczały naraz wszystkie piły tkwiące w brzuchach drzew, ścisnęły się w mig, zachwiali się zatrzymani nagle w rozpędzie rębacze. W mroku — kliny, sapiny i doubnie z trudem dobierały się do uwięzionych pił, aby je wyratować.
Popadia ugaszczała na swoje święto. Rozpruła czarne łachmany, sypnęła z czarnych czeluści mączką bialutką tak hojnie, jakby sypała z tysiąca worków. Pusty wyrąb chłonął chciwie czarodziejską mączkę. Stajała niezwłocznie w lepki moczar.
Rębacze od razu pobieleli. Zasypani mąką, zakryci żałobnymi spódnicami Baby, zbrzemienieli w moczarze po pas, nie mogli się ruszyć krokiem. Zarechotała Baba, porwała się, pocwałowała dalej. I zaraz pojaśniało.
Przemoczeni do skóry rębacze przetrwali nalot, nie uciekali. Wyzwolone piły zachrypiały w zaśnieżonych ranach drzew. Znów Mandat zuchwale rechotał, znów Matarha, piłując i wyszarpując piłę, porykiwał: „Hou-raz! Hou-raz!“ Wyzywali Popadię.
Wtem rozbłysły piły, odstrzeliły światłem. Czyli słońce zagrało na wodach?

To wyruszyły procesje Odokii. Od zachodu słońca białe duchowieństwo w iskrzącej kurzawie sypnęło wyrębem z kolędą za Babą. Preoswiaszczenni[1] — gwiazdy na tiarach, tiara

  1. Przewielebni.