Strona:Stanisław Przybyszewski - Synagoga Szatana.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nareszcie zbliża się upragniona chwila. Dzień przedtem dała stara wiedźma znak, że o tej porze nastąpią odwiedziny synagogi.
Około północy rozbiera się młoda kobieta, co już w moc szatana popadła, smaruje się maścią, którą otrzymała od starej wiedźmy, naciera silnie swe ciało, a mianowicie pod pachami i okolicą serca.
Natychmiast wpada w kamienny sen, który atoli chwilkę tylko trwa.
Ciało pozostaje bez ruchu w katalepsyi, dusza budzi się, wyzwala się z ciała, dopada miotły, kota, albo jakiegośkolwiek przedmiotu i dalej w drogę.
Nie zawsze jednak potrzebuje czarownica jakiegoś wehikułu. Po części jedzie pieszo. Remigius i de Lancre, którzy razem spalili przeszło