Strona:Stanisław Jachowicz - Bajki wierszowane.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 7 —


Nadszedł wiek dojrzały, wszystko w spak obrócił
Cieszył się Leoś z nauk, Kryś niebaczny smucił,
I westchnął poniewczasie, gdy mu głód dokuczył
„O jakżem ja źle robił, żem się nie uczył!”


WILK I KOŹLĘ.

Troskliwa o los dziecięcia,
Rzekła koza do koźlęcia
„Wychodzę teraz na paszę,
Siedzże tu spokojnie wasze;
Póki nie wrócę do domu;
Nie otwieraj mi nikomu,
Chyba, że białą pokaże ci łapkę.”
Wilk, co od dawna miał na koźlę chrapkę,
Myśląc, że zręcznie uda mu się sztuka,
Ledwie matka odeszła, do koźlęcia puka.
„Białą łapkę masz nieboże?
Bo inaczej nie otworzę;
Mamunia mi kazała,
Oj! u ciebie coś nie biała.”
„Masz szczęście — wilk odpowiada,
Biadaby ci była! biada!”