Strona:Stanisław Ignacy Witkiewicz - Idealizm i realizm.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nam tylko złudę świata, którego właściwie może nie być. Rozdział ten przy pozorach ostrości jest w gruncie rzeczy dowolny: dotyk bowiem w jego zewnętrznym odpowiedniku możemy również uznać za adekwatnie dający znać o czymś realnym, a jeśli uznamy dotyk w stosunku do naszego ciała (np. zetknięcie dwóch palców choćby) za realny, to tym samym przyznajemy tego samego stopnia realność i przedmiotom zewnętrznym. Może nam odpowiedzieć idealista tego typu, że realna będzie tylko rozciągłość, która czuje swą powierzchnię, a ta, która sama siebie nie czuje, nie będzie rzeczywistą, a jest tylko i jedynie przyporządkowaniem przestrzennych jakości danego osobnika. Tu występuje pewien problem istotny, tj. realistyczny, ale załatwię się z nim dopiero nieco dalej.
Ostatnia, trzecia — a o ile uznajemy solipsyzm — czwarta forma idealizmu, która będzie godzić się w pewnej swej odmianie z realizmem (umiarkowanym), będzie to koncepcja, że świat dookolny w pewnych swych kompleksach (materii martwej) nie jest tym, czym nam się wydaje, tj. właśnie nie jest „materią martwą“ według koncepcji poglądu życiowego i fizykalnego. Z pewnego punktu widzenia — ściślejszego niż wymieniony trzeci, względnie czwarty, jeśli nie bierzemy pod uwagę interpretacji ciał stworzeń żywych (nam podobnych na razie) na podstawie dziedziczności i nabytych doświadczeń w związku z analogią do nas — to ciała innych stworzeń też wydają się nam nie tym czym są w istocie, bo zdają się nam rozciągłościami podobnymi dla nas do innych przedmiotów (z wyjątkiem np. pewnej nieobliczalności w ruchach w pewnych wypadkach, czyli niepodleganiu przyczynowości panującej wśród „natury martwej“) — w każdym razie nie są nam dane „od środka“ w związkach pewnych specyficznych jakości, których poza obrębem naszego ciała absolutnie nigdzie w świecie nie spotykamy.
Czy prawo dziedziczności instynktów, przy pomocy których bezpośrednio nieomal rozpoznają się (IP) tego samego gatunku jest „eine transcendentale Gesetzmässigkeit“ w znaczeniu Corneliusa, ustalimy później. Nawet w obrębie samego poglądu życiowego występuje problem rzeczywistości i jej złudy, choćby w postaci kwestii „prawdziwych“ (tzn. w malarstwie tak nazywanych „lokalnych“) barw przedmiotów i złudnych ich wyglądów w różnych, różnokolorowych np. oświetleniach, przy czym za barwę „prawdziwą“ przyjmujemy barwę przedmiotu w tzw. normalnych, tzn. najzwyklejszych warunkach, np. w oświetleniu dziennym słonecznym czy „pochmurnym“ np. w lecie od 7-ej z rana do 5-ej po południu. Widzimy że kryteria ocenienia normalności są dość nieokreślone — opieramy