Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Krwawa hrabina.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   79   —

— Cożeście odkryli?
— W zamku istnieją potajemne lochy! W tych lochach więżą porwane dziewice...
Sądził, że ta wiadomość uderzy grafa. Ten wzruszył ramionami.
— Lochy? — powtórzył. — Nic w tych lochach niema niezwykłego.
— Ale te drugie... od których przejście znajduje się za kominkiem! — mówił wzburzony Górka. Łączące się z narożną basztą! I te znacie, grafie!
— Zwiedzałem je przed chwilą.
— Wyście je zwiedziali?
— Prosiła mnie o to sama hrabina!
— Nie do wiary!
— I powtarzam! Nic w nich nie zastałem niezwykłego!
Górce przeciągnęła się twarz, a Elżbieta spojrzała nań ironicznie.
— Tak! Prosiłam o to grafa! — rzekła.
Oto była przyczyna przedłużającej się nieobecności grafa. Elżbieta, wiedziona kobiecym instynktem, postanowiła uprzedzić wszelkie zarzuty. Skoro więc tylko Górkę odwiedziono do jego komnaty, ze śmiechem, niby o żart chodziło, powtórzyła austryjakowi o co ten ją oskarżał. A później najspokojniej powiodła go do lochów. Mogła to śmiało uczynić, gdyż wnet potem, gdy przyłapano Ilonę z Maryjką i rozniosła się wieść, że działający z niemi w porozumieniu Górka, uciekł z zamku, kazała natychmiast uprzątnąć sekretne lochy i zatrzeć wszelkie ślady, domyślając się, że polak powróci z liczniejszą odsieczą, by uwolnić uwięzione. Sam, coprawda przez własną lekkomyślność wpadł z powrotem