Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Kobieta, która niesie śmierć.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piero, gdy znaleźli się od niej w pewnej odległości i nikt nie mógł ich podsłuchać, wybuchnęła:
— Podły, podstępny Grek! Już dowiedział się, że tu jestem i mnie śledzi! Detektyw, nawet w nocy pilnuje willi, w obawie przede mną!
— Hm... — mruknął, na chybił trafił — trudna sprawa!
— Trudna? — zabłysły jej oczy. — Zobaczymy! To uparte bydlę sądzi, że zawsze będzie górą? Nie po mogą mu detektywi. Tu już nie o pieniądze chodzi, a o moją ambicję. Och, jak ja nienawidzę tego łajda ka.
— Naprawdę zamierzasz go jutro odwiedzić? Po tym wszystkim?
— A cóżeś ty myślał? Sądzisz, że mnie nie przyj mie? Nie tylko ja go odwiedzę, ale Bemer będzie miał za tydzień to, co mu obiecałam.

ROZDZIAŁ VIII
KONSTANTYN PANOPULOS

Konstantyn Panopulos, główny akcjonariusz „Banku Wschodniego“ w Paryżu, prezes przeróżnych rad nadzorczych i członek wielkich koncernów, czło wiek z którym liczyli się najpoważniejsi europejscy finansiści choć nie zawsze byli o nim pochlebnego zdania, — siedział w wygodnym fotelu, w swoim, z niezwyklym przepychem urządzonym gabinecie, zato piony w czytaniu gazety.
Istotnie, rację miała Tamara, kiedy twierdziła, że jest brzydki, a twarz ma niesympatyczną. Panopu los był mały, bardzo otyły, miał potężny brzuszek, aż za wyraźnie rysujący się spod ślicznego szlafroka, w jaki obecnie był ubrany. Jeśli do tego dodać głowę, nieco podobną do kuli bilardowej, gdyż czaszkę cał kowicie łysą i twarz wygoloną, śród której wystawał