Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Grzesznica.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

za cyngiel... Ilu ich było? Jak wyglądali? Nie umiem określić!... Musieli już uciec, spłoszeni strzałami, kiedy weszłam do pokoju... Czy nikogo nie podejrzewam? Nie, absolutnie nikogo...
Tak mówiła do policjanta, piękna pani Vera, bardzo szybko i bardzo starannie zamykając schowanko i szufladę.
Tu nastąpił koniec jej informacji...
Czemu Vera zataiła prawdę?



122