Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Człowiek który zapomniał swego nazwiska.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiedzieć, nie będę nalegał... Ale, jedno, może mi powiesz... Pod jakiem nazwiskiem powróciłeś do Polski? Chyba nie pod swojem, ani pod tem, pod którem bawiłeś we Francji?
— Pod żadnem! — odparł szczerze.
— Pod żadnem?
— Tak!
— Rozumiem! — oświadczył Wręcz, który, zapewne, co do wszystkich przygód Janusza Darskiego zdążył wyrobić sobie zdanie — Przeszmuglowałeś się jakoś przez granicę, mniejsza z tem, ko wtem dopomógł, sądząc, że dalej dasz sobie radę... Kiedy, wróciłeś?
— Wczoraj! Wieczorem...
— Wczoraj? — zdziwił się dyrektor, a jednocześnie niby ucieszył — Wieczorem? I odrazu do „Livoy‘u“? Nigdzie przedtem nie byłeś? Nikt cię nie widział?
Młody człowiek tym razem nie skłamał:
— Zaszedłem do „Livoy‘u“ — rzekł — prosto z dworca. Byłem straszliwie głodny, a inne restauracje znajdowały się zamknięte... Myślałem, że nikt mnie tam nie zauważy...
— Aha...
Twarz Wręcza wypogodziła się. Widocznie to, co posłyszał, utwierdziło go w poprzedniem przekonaniu, a nawet było bardzo na rękę. Nalał sobie nowy kieliszek likieru, a wskazując na nietknięty młodego człowieka, wymówił:
— Czemu nie pijesz? Od pół godziny stoi twój kieliszek pełny! Dawniej, wysączyłbyś już pół butelki... Wypij!... Teraz, ja ci wyłuszczę, jakie mam względem twej osoby plany...
— Plany? — powtórzył, ucieszony, że nareszcie Wręcz wtajemniczy go w tę sprawę, w jakiej miał mu być pomocny, a jednocześnie dopomoże do dalszego ułożenia życia? — Słucham?
Trącił się swym kieliszkiem o kieliszek dyrektora, lecz ledwie umoczył w nim usta. Wpił się na-