Strona:Sokrates tańczący.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dalej — dalej — strzeliło siedem ulic z placu,
Rozbiegło się wesoło i przed siebie pędzi:
Jedna do wysmukłego wpłynęła pałacu,
Na wylot go przeszyła i na most się rzuca,
Rozpiera zwinne przęsła i hardość krawędzi,
Druga — gestem szerokim, szeroką krzywizną,
Zawadjackim zakrętem opasała kościół,
A trzecią na zygzaki połamane rozciął
Swawolny spad nad rzeką: — na chwilę przykuca
I — hop! na wał się rzuca! A czwarta, a piąta
Nie spotkają się nigdy i myśl ich nie spląta,
Szósta w ślepy zaułek w rozpędzie się wryła
I mur chce przebić, krzyczy i chce się przedostać
I po wieczność już będzie rozpaczą weń chłostać!

A siódmą — jasną w słońcu i prostą jak trzcina —
Idzie mi na spotkanie Dziewczyna, Dziewczyna:
Kołysze się na biodrach gędźbą tanecznicy,
Aż się domy kołyszą z obu stron ulicy!