Strona:Skradziony biały słoń.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



I.

Historyę tę opowiedział mi człowiek, którego przypadkowo poznałem w wagonie kolejowym. Był to dżentelmen, mający około 70 lat, o dobrych szlachetnych rysach. Powaga, z jaką opowiadał, przekonywała mnie, że każde słowo, z ust jego płynące, musi być prawdziwem,.
Oto jego opowieść:
Wiadomo panu zapewne, jakiego poszanowania doznaje królewski biały słoń w Syamie. Lud czci go jak świętego. Poświęcony jest królowi i tylko król może go posiadać; znaczy on więcej niż książę, nietylko go szanują ale i czczą.
Mniej więcej pięć lat temu przyszło do zatargu granicznego między Wielką Brytanią, a królestwem Syamskim. Okazało się, że królestwo Syam nie miało słuszności, załatwiono więc sprawę na korzyść Anglii, a jej dyplomatyczny zastępca oświadczył, że jest zadowolony i że wszystko powinno pójść w zapomnienie. Niemniej ucieszyło załatwienie sprawy króla syamskiego. Chcąc niejako wyrazić swą wdzięczność, a z drugiej strony zatrzeć ślady nieporozumienia, postanowił przesłać królowej angielskiej jakiś podarek, według pojęć wschodnich najpewniejszy środek na przeproszenie zagniewanego. Podarek ten miał być oczywiście, prawdziwie królewskim. Cóż można było nań bardziej godnego przeznaczyć jak białego słonia?