Strona:Siódma jesień.pdf/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
(12)

„Złota legenda“. A jak to było?
Wyjechałaś — i zaczęła mi pierzchliwą wizją majaczyć nieprawdopodobna Twoja uroda: pierwszem wzniesieniem oczu po pierwszym pocałunku na roztańczonej wiatrem ulicy; potem — jakimś kołysem, który był Tobą; scherzem, które było Tobą; mną — który byłem Tobą.
Oczy miałem smutne, usta uśmiechnięte sennym uśmiechem trzepocącego w głowie snu motyla. Lekko było, drżąco i wtedo. I ciepło-niebiesko-wiosennie. Kolońską wodą co rano mocno nacierałem głowę.
A czyś Ty się doprawdy, tam, daleko, tak kołysała sobą, legendując muzyką cudownych ruchów, szopenizując niewysłowionym wzrokiem?
Czyś doprawdy spoglądała stamtąd, zda-