Strona:Seweryn Udziela - Opowiadania ludowe ze Starego Sącza.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chciał jej znowu uciąć kawałek nosa, ale królewna prosiła go, żeby jeszcze nie krajał, bo ona ukradła także pasek cudowny, który przenosi człowieka tam, dokąd człowiek zechce. I ten pasek kazał doktor przynieść, a skoro go przynieśli, powiedział, że spróbuje, czy królewna prawdę mówi. Opasał się paskiem, wziął trąbkę i woreczek i pomyślał sobie, że chce być w swoim domu. Natychmiast tam się przeniósł, a królewnę zostawił za karę z długim nosem.


VIII. O kocie.

Umarł biedny wyrobnik, a swoim dwom synom nie zostawił nic więcej, oprócz jednego kota, bo to był cały jego majątek. Tylko przed śmiercią powiedział im, że przy tym kocie dorobią się grosza. Po pogrzebie myśleli synowie, coby tu zrobić, żeby z kota mieć jakiś pieniądz, i uradzili kota sprzedać.
We wsi mieli ludzie dosyć kotów, więc nikt kota nie potrzebował kupować, dlatego też włożyli kota do worka i poszli w świat szukać takich, którzyby im za kota zapłacili. Szli, szli daleko, aż przyszli do innego kraju. Tam się im ludzie skarżyli, że mają bardzo dużo myszy i szczurów i nie mogą sobie z niemi dać rady. Wszystko im psują i niszczą, nikogo się nie boją, przychodzą do ludzi i razem z niemi jedzą z jednej miski.
Bracia powiedzieli im, że mają takie zwierzę, które wszystkie myszy i szczury pomorduje. Ucieszyli się tym ludzie i prosili, żeby im sprzedali to zwierzątko, a dadzą za nie dużo pieniędzy. Stanęła zgoda, bracia zabrali pieniędzy sporo, a kota puścili najpierw do jednej izby, ażeby się przekonać, co on potrafi. Zaczęło się dopiero mordowanie! Myszy, nie przyzwyczajone przed nikim uciekać, nie umiały się chować, a nawet nie miały gdzie, bo sobie dziur nie robiły. Kot skakał od kąta do kąta, mordował i składał na kupę. Pisk był wielki, a ludzie zdziwieni patrzali na to przez okno i cieszyli się, że mają takie mądre zwierzę.
Jednemu z nich przyszło na myśl, co będzie jadł kot, gdy wymorduje wszystkie myszy i szczury. Nikt nie wiedział. Trzeba się zapytać. Więc posłali człowieka w pogoń za braćmi. Uszli oni już wielki kawał drogi i byli za rzeką, gdy ich ów człowiek dogonił. A że się mu nie chciało przechodzić przez wodę, krzyczał z całego gardła na drogi brzeg: