Strona:Seweryn Udziela - Opowiadania ludowe ze Starego Sącza.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
OPOWIADANIA LUDOWE
ZE STAREGO SĄCZA.




III. W piekle na służbie.

Daleko za miastem stała prochownia, której wartowali żołnierze dniem i nocą. Ale wielkie było nieszczęście, bo każdy żołnierz, który szedł na nocną wartę, nie wracał już z niej nigdy; coś go zawsze porywało. To też żołnierze żegnali się ze swojemi krewnemi i znajomemi, gdy przychodziła kolej na nich stać w nocy na warcie przy prochowni, polecali się Bogu i szli jak na śmierć pewną.
Jednego dnia przyszła kolej na żołnierza Kubę, co go wszyscy lubili, bo był dobry chłopak. Tak on pożegnał się ze wszystkiemi i kazał na drugi dzień napisać do swojej rodziny, skoro z warty nie wróci, a gdy nadszedł wieczór, poszedł wartować. Myślał sobie:
— Może ja się tu nie dam, mam przecie karabin, to będę strzelał, będę się bronił.
Do północy było cicho i spokojnie, ale gdy przyszła północ, spostrzegł, że coś czarnego zbliża się do niego. Więc pyta głośno:
— Kto tam?
Nikt się nie odzywa, ale coś czarnego ciągle się zbliża. Pyta się drugi raz i trzeci, wreszcie strzelił, ale przy blasku tym zobaczył przed sobą djabła. Żołnierz przestraszył się bardzo, rzucił karabin na ziemię i chciał uciekać. Djabeł przytrzymał go i powiedział, że mu nic nie zrobi, jeżeli pójdzie do piekła na służbę na rok i sześć niedziel. Kuba nie widział żadnej innej rady, więc się zgodził i poszli.
Na drugi dzień znaleźli żołnierze przy prochowni karabin i czapkę, ale Kuby nie było nigdzie, więc myśleli, że go coś