kały. Trąba tylko brzmi jeszcze, ale coraz słabiej; jeżeli wzmoże się niekiedy, to na to aby się tem ciszej odezwała; w końcu ucichła całkiem.
Taka była mniej więcej muzyka, którą ułożyłem dla góralów, wiecznie pod myślą, aby każdą okolicę Polski wiązać z ogółem wszystkiemi włóknami jej ducha; wiecznie w przekonaniu, że jej dzieci tem szczerzej i mocniej kochać się zaczną, tem ściślej złączą się, im lepiej się zrozumieją; a zaczną zaś lepiej się rozumieć w miarę tego, jak zaczną lepiej pojmować wzajemny swój język, który nie w samych tylko wyrazach leży, ale najważniejszą może częścią w uczuciach i w języku uczuć bezpośrednim.
Wykonanie tylko miało niezwalczone trudności. W układ dzieła wchodziły różnorodne tony. Chcąc je wykonać jak należało, wypadało złożyć orkiestrę, co było niepodobne; ograniczyłem się przeto jednym instrumentem, i wybrałem skrzypce. Z niemałą pracą dokazałem jednak, że naśladowania tonów, obcych skrzypcom, dosyć je dobrze oddawały. Poświęciwszy nie mało tygodni samotnemu ćwiczeniu się w wykonaniu, przyszedłem nakoniec do pewnej biegłości, przeznaczyłem dzisiejszy właśnie wieczór na mój koncert.
Strona:Seweryn Goszczyński - Straszny Strzelec.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/74/Seweryn_Goszczy%C5%84ski_-_Straszny_Strzelec.djvu/page19-1024px-Seweryn_Goszczy%C5%84ski_-_Straszny_Strzelec.djvu.jpg)