Strona:Seweryn Goszczyński - Sobótka.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oblata kłody, wyziera przez szpary,
A jad pod korę zapuszcza tymczasem;
Aż gdy zranione drzewa zapiszczały,
I w jasnych gwiazdach smolną krew polały,
Ogień wzdłuż stosu posunął z hałasem,
Chwyta się szczytu, siada na stolicy,
Wyrzuca na świat setne dymu kręgi,
Potrząsa w niebo płomieniste wstęgi,
I już panuje całéj okolicy.

Radośna wrzawa i huczne oklaski
Przyjęły zewsząd pierwsze ognia blaski,
Na bór, daleko, spadła ćmów zasłona;
Młodzież góralska, od płomieni prędsza,
Stoi już, w koła tańczące spleciona,
Jak obraz z cieni urodzony wnętrza.
Dziewice w kwiatach, chłopcy z długim włosem,
Gęśle i kobzy, fujarki i dudki[1],
Wszystko to naraz uderzyło głosem,
I grzmotnym krokiem do tańca Sobótki.
Zalśniały widzom źrenice ciekawsze,
Ciekawszy Janosz wychylił się z cienia;
Westchnął, podumał, i rzecze z westchnienia:
»Hej! hej! dla czegoż ja nie ten sam zawsze?
Ażebym dzisiaj, o moja rodzino!
I ja ze swoją wystąpił piosenką.«
Zgrzytnął: »o bodaj wieczną cierpiał męką,
Kto potępienia mego jest przyczyną.

  1. Niektóre z tych narzędzi, dotąd się znajdują między góralami, innych używanie przeminęło; alem je wprowadził, bo myślałem o wieku XIII; a wprowadziłem je, podług ich opisu z dawniejszych czasów; i tak: dudami zwała się wprawiona dudka w skórzany mieszek, który dla wydania głosu przyciskał się pod pachą. Kobza, rodzaj gitary, z kilką drucianemi strunami; fujarka, piszczałka pasterska, flet, dmie się w otwór u wierzchu, fletnia, z boku; gęśl tylko pozwoliłem sobie wyobrazić taką, jak ją dziś widujemy.