kanie, uklęknę pośród drogi i powiem: „Królu Olafie, życie moje do ciebie należy!“ — A ty się uśmiechniesz, oprzesz mi włócznię na piersiach i powiesz: „Tak, życie twe do mnie należy. Moją jesteś. Nie masz ani ojca, ani matki i życie twe w moich jest rękach“.
Mówiąc to, Astryd dla żartu wyciągnęła z pochwy miecz króla, rękojeść włożyła mu do ręki, a ostrze oparła na swojej piersi.
— Powiedz mi tak, królu Olafie, — prosiła. — Jak gdybyśmy naprawdę byli sami w lesie, a ja jestem twoją niewolnicą. Powiedz: „Twoje życie do mnie należy!“
— Życie twoje należy do Boga, — odpowiedział król.
Astryd roześmiała się cicho.
— Moje życie do ciebie należy, — powtórzyła z przedziwną czułością w głosie.
W tej samej chwili król poczuł, że Astryd usiłuje zagłębić ostrze miecza w swem sercu, Lecz król, mimo, że był to żart, mocno trzymał rękojeść miecza. Szarpnął go silnie i Astryd nie zdążyła się zranić.
Król zerwał się z miejsca. Poraz pierwszy w życiu drżał ze strachu. Zrozumiał, że królowa chciała umrzeć z jego ręki i że omal nie udało jej się uskutecznić swojego zamiaru.
Nagle olśniła go myśl, pod wpływem której zrozumiał powód rozpaczy Astryd.
— Ona zgrzeszyła, — pomyślał. — Nie ma spokojnego sumienia.
Pochylił się ku Astryd i zapytał:
Strona:Selma Lagerlöf - Królowe Kungachelli.pdf/79
Wygląd
Ta strona została przepisana.