Strona:Selma Lagerlöf - Kopalnia srebra.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

goś, co mu leżało na sercu, ale nie mógł się zdobyć na odwagę, wreszcie zapytał, czy istotnie nieprzyjaciele zagrażają Szwecyi.
Król spojrzał na niego z góry, dziwiąc się jego zuchwalstwu, ale nic nie odpowiedział.
— Jeżeli w rzeczy samej tak jest — mówił tamten — to proboszcz tutejszy mógłby królowi dostarczyć więcej pieniędzy, niż potrzebuje.
— Mówiłeś przed chwilą, że tu wszyscy są ubodzy.
— To prawda, ale gdyby król był łaskaw mnie posłuchać, tobym opowiedział, w jaki sposób proboszcz tutejszy mógłby przyjść mu z pomocą.
— Możesz mówić — rzekł król takim głosem, jakgdyby już zasypiał.
— Raz pięciu ludzi w tej parafii wybrało się na polowanie na łosie — zaczął proboszcz. — Między nimi było dwóch żoł-