Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozolimskie nie miały sposobnobności darzyć go chlebem, po który codziennie przychodził był. Turecki strażnik w kościele świętego Grobu mimowoll czekał, aby nadszedł a potem uciekł, a dobroduszni wodziarze dziwili się, że nie ujrzeli go na ludnej, ulicy.
I nigdy już nie ujrzano tego nieszczęsnego w mieście świętem i nie dowiedziano się także, czy leżał martwy w swej jaskini na górze oliwnej, czy też wrócił do dalekiej swej ojczyzny.
To tylko wiedziano na pewno, że nie wlókł już za sobą, swego ciężaru. Rano bowiem, po przybyciu chłopów z Dalerne, Gordoniści znaleźli ów ciężki krzyż, leżący na terasie u wejścia do ich domu.