Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. II.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Musisz się zgodzić, jeżeli nie chcesz, aby taki biedny idyota był spadkobiercą ingmarowskiego dworu.
W połowie września wracają wszyscy, którzy podczas lata byli na halach.
Barbara i Liza sprowadziły się również do dworu Ingmarowskiego i wnet zmiarkowały, że nowina o Barbarze rozeszła się już była po całej wsi. Nie ukrywała się też już wcale z tem, że ma dziecko, ale obawiała się ogromnie, aby je ktoś zobaczył i ukrywała je zawsze u starej Lizy w tylnej komorze gorzelni. Nie mogła znieść myśli, że ktoś mógłby je widzieć i odkryć, że jest chory i że nigdy nie będzie z niego normalny człowiek.
Naturalnie, że przez całą jesień obmawiano i ganiono Barbarę. Ludzie nie zadawali sobie nawet trudu ukrywać się z tem, co myśleli o niej, a Barbara tak się wnet wzdrygała przed nimi, że nie chciała wcale wychodzić z domu. Ale nawet czeladź dworska inaczej się w obec niej zachowywała niż przedtem. Porobcy i dziewki robili złośliwe aluzye, gdy była w blizkości, i trudno jej było uzyskać posłuszeństwo.
Wnet jednak skończyło się to. Odkąd Ingmar bawił w dalekich krajach, mieszkał we dworze Ingmar Silny i rządził jako pan. Pewnego dnia usłyszał, że jeden z parobków dał Barbarze niegrzeczną odpowiedź, wtedy Ingmar Silny dał mu tak