Strona:Selma Lagerlöf - Jerozolima cz. I.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

był Panem Bogiem...“ pomyślał i zabrał się z nową energią do roboty; potem zaczął na nowo: „Gdybym był Panem Bogiem, postarałbym się o to, ażeby każda rzecz była wykonana w tej samej chwili, kiedy była postanowiona. Nie zostawiłbym ludziom tyle czasu namyślać się i zastanawiać się nad każdą rzeczą, która im wejdzie w drogę. Mniejsza o to, czy mieliby dość czasu, aby oczyścić uprzęż i pomalować wóz; zabrałbym ich prosto od pługa“.
Wtem usłyszał turkot powozu na ulicy spojrzał i poznał natychmiast konie i powóz.
Przyjeżdza pan deputowany z Bergskog!“ zawołał do kuchni, gdzie matka jego była przy pracy. Wkrótce też słyszano, iż rozdmuchała ogień i wprawiła w ruch młynek do kawy.
Deputowany zajechał na podwórze; nie zsiadł jednak z powozu. „Nie, dziękuję, nie mogę wejść“, rzekł, „chciałbym tylko parę słów z tobą pomówić Ingmarze. Nie mam wiele czasu, bo mam posiedzenie w Radzie gminnej“.
— „Matka zaraz kawę przyniesie“, rzekł Ingmar“. — „Dziękuję, dziękuję, ale spieszno mi, aby przybyć w czas“. — „Dawno jnż, odtąd ostatni raz był pan u nas“, rzekł Ingmar.
Matka wyszła przed drzwi i prosiła również aby wszedł. „Pan deputowany nie zechce wszakże odjechać, zanim nie napije się filiżanki kawy“,