Strona:Rusini (Abgarowicz).djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i rozgniewany, a obecnie przemawia z pana niesprawiedliwość, lub może jeszcze niższe uczucie. Uderz się pan w piersi i powiedz, czy ja się mylę?
— Czy tak pani sądzi? odrzekł Iwan i popatrzył na nią wzrokiem pełnym dumy i gnębiącego wyrazu lekceważenia — może być, że omyliłem się, żem się nie poznał na zaletach pana Ehrenfelda, ale przyznam się, że zrobił na mnie wrażenie bardzo zwykłego zjadacza chleba powszedniego, a ja nie mam zwyczaju studyować głębiej pigmejczyków, nie pragnę nimi pism moich zapełniać; ten ładny pan coś nie wygląda mi na olbrzyma, pod żadnym względem.
Natalia ze zdziwieniem patrzała na doktora, innym się jej teraz wydał niż zwykle: tych oczu, ciskających błyskawice, tego czoła sfałdowanego nie znała; zapał wiejący od całej jego postaci i ją zaczynał porywać, patrząc nań z wyrazem uwielbienia, potakiwała jego słowom.
— Tak, tak doktorze! Masz pan zupełną racyę, ten pan nie robi wrażenia olbrzyma... oh! ani troszeczkę.
— Lecz robi wrażenie — wybuchnęła gwałtownie Eufrozyna — porządnego, przyzwoitego, grzecznego i dobrego człowieka, a to w naszych czasach ważniejsze, niż jakieś tam mrzonki, jakieś pretensye do bohaterstwa... wiek olbrzymów przeminął bezpowrotnie.
— Nie! nie przeminął! — przerwał jej Iwan, poważnie spoglądając jej w oczy — wiesz pani sama dobrze, że nie przeminął. Zapewne, że dzisiejsi olbrzymi nie pójdą zabijać minotaura lub czyścić świat z bestyj bajecznych, lecz śmiało powiodą naród na drodze chwały, śmiało staną do walki z potworami lęgnącemi się w łonie narodu i zduszą je... A uduszone, martwe wywloką i oddadzą tłumom na pohańbienie, na pośmiewisko, by naigrawały się nad zwyciężonymi, by w oczy im plwały, za hańbę i podłość piętnowały.
Zapał tak go uniósł, że tchu mu w piersiach zabrakło; przerwał na chwilę i patrzał na słuchaczki. Stały one nieru-