Strona:Rudyard Kipling - Stalky i Sp.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dreszcz zgrozy obiegł ławki; młodsi omal nie krzyczeli z oburzenia. Ten człowiek — to poganin — wyrzutek — człowiek, który przeszedł wszelkie granice — potępiony w oczach ludzkich! Stalky ukrył twarz w dłoniach. M’Turk szeroko otwartemi, rozradowanemi oczami pił każde jego słowo, zaś Beetle poważnie potakiwał głową.
Nie ulega żadnej wątpliwości, że niektórzy z nich za parę lat będą mieli zaszczyt służyć Królowej i nosić oręż u boku. On sam zaznajomił się z tą służbą jako major w pewnym pułku ochotniczym i szczęśliwy jest, słysząc, iż i oni w łonie swem ustanowili ochotniczy korpus kadecki. Powstanie takiej instytucji daje nadzieję, iż zrodzi się z niej duch dziarski i zdrowy, mogący w danym razie bardzo dobroczynnie wpłynąć na kraj, który oni tak kochają i z przynależności do którego są dumni. Niektórzy z nich już dziś myślą — on o tem nie wątpi — z niecierpliwością oczekują chwili, kiedy będą mogli swych ludzi poprowadzić na kule wrogów Anglji, i z całą dumą swej młodzieńczej męskości zajrzeć śmierci w oczy na polu bitwy.
Otóż trzeba wiedzieć, że wstydliwość chłopca jest dziesięć razy większa od wstydliwości dziewczyny, jako że jej ślepa Przyroda wytknęła jedno tylko przeznaczenie, zaś mężczyźnie kilka. Mówca wielką, zdrową łapą zdzierał te osłonki i deptał po nich ożywioną jak najlepszemi chęciami stopą swej