Przejdź do zawartości

Strona:Rudyard Kipling - Od morza do morza 02.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wie dba o wdzięczne życiowe obowiązki (ciężkie obowiązki, jeśli do pomocy ma się tylko amerykańską „pomocnicę,“ t. j. służącą), jak i o zbawienie duszy. Miałem sposobność poznać w oryginale te „małe kobietki,“ które pani Alcostt dostarczyły wzorów do jej wdzięcznych powieści dla młodzieży; a były tu one w przeważnej liczbie, bo „chłopcy“ wyruszyli w świat szukać szczęścia. Jedni pracowali w hałaśliwych, ruchliwych miastach, inni wyruszyli na daleki zachód, a inni zniknęli w omdlałych, leśnych krajach południa. Dziewczęta oczekują ich powrotu, jak to jest w zwyczaju wszystkich dziewcząt na całym świecie. Potem nadejdzie słoneczny dzień powrotu chłopców, którzy przybędą, starannie ubrani, z mową oczyszczoną od brzydkich klątw i niegrzeczności. Oto ukazują się właśnie — niech Bóg im błogosławi! — a panienki w białych muślinowych sukniach przesuwają się nakształt niebiańskich widziadeł i przyjmują ich według zasług. Mama się w to nie wdaje, papa także nie, bo ma co innego do roboty, i tylko wzdłuż cienistej, ociężałej, zacisznej ulicy słychać otwieranie ogrodowych furtek i zamykanie ich cicho lub z łoskotem, stosownie do humoru wchodzącego, i wybuchy wesołego śmiechu tam, gdzie się zbierze kilkoro, a białe muśliny pośród męzkich postaci układają plany wycieczek lub spacerów. Potem przechodzili się parami i rozmawiali aż do tej chwili, gdy młodzieńcy zmuszeni byli śpieszyć na ostatni pociąg i wszyscy gromadą pobiegli na dworzec, a nikt się tem nie myślał gorszyć.
I dlaczego mieliby się gorszyć? Od piętnastego roku życia amerykańskie dziewczątko obraca się w po-