Przejdź do zawartości

Strona:Rudyard Kipling - Od morza do morza 02.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

usposobiony dla Alfa, i jak on i ona oddali cały swój nędzny fundusik nieuczciwemu dyrektorowi, który rozbił towarzystwo o setki mil od jakiegokolwiek miasta, jak ona i Alf i trzecia jeszcze osoba — która nie narobiła dotąd hałasu na świecie — wędrowali plantem kolei, żebrząc po farmach, jak ta trzecia osoba pojawiła się na świecie i znikła coprędzej z krótkim płaczem, i jak Alf zaczął pić i dopuszczać się różnych innych rzeczy ku unieszczęśliwieniu swej żony, jak potem nastąpiły burze, obelgi, strzelania z rewolweru, i żałośliwe rozbicia nędznych trup aktorskich. Niewesoła to była opowieść. W tym samym pociągu jechała prawdziwa aktorka, jedna z tych, które podróżują z przepychem, z panną służącą i neseserem podróżnym, i mój rozbitek pragnął zwrócić się do niej z prośbą o pomoc, lecz zabrakło mu odwagi po kilku próbach przejścia przez wagon z wdziękiem, jak przystało na koleżankę artystki. Zjawił się konduktor — ze zmienionym uczciwie pięciodolarowym biletem — a ona zaczęła płakać skutkiem przebytego wzruszenia i wypitego piwa, a potem zasnęła, kołysząc się na siedzeniu i była prawie ładna i powabna. Stroskany handlowiec stanął we drzwiach, i na granicy między dwiema aktorkami, miał posępne kazanie o nieuniknionym końcu każdego człowieka, który nie zmieni swego życia i nie odrodzi się za pomocą wiary baptystów. Dziwaczna była ta nasza gromadka, wspinająca się w wagonie na góry Skaliste. Ja byłem z nich najszczęśliwszy, bo podczas przerwy w podróży, która nas zatrzymała w drodze dwanaście godzin, zjadłem wszystkie biszkopty