Strona:Rudyard Kipling - Druga księga dżungli.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Mowgli rozumiał co trzecie słowo z tej całej mowy; ciepłe mleko wywarło pożądany skutek po czterdziestomilowej podróży; zwinął się przeto w kłębek na tapczanie i zasnął głęboko, a Messua odgarnęła mu włosy z czoła, okryła go kołdrą i — była szczęśliwa. Według zwyczaju panującego w Dżungli, przespał chłopiec resztę nocy i cały następny dzień, gdyż instykt jego, który nigdy nie spał zbyt głęboko, upewnił go, że tu nic mu nie grozi. Budząc się, skoczył na równe nogi, że cała chata zadrgała w posadach, gdyż kołdra okrywająca mu głowę nawiodła mu sen o pułapce; i tak stanął na środku izby, tocząc groźnym wzrokiem dokoła, ściskając nóż w dłoni, gotów do walki na śmierć i na życie.
Messua uśmiechnęła się doń i podała mu wieczerzę. Składała się ona z kilku twardych, w dymiącym ogniu uwędzonych placków, garści ryżu, i jakiejś potrawy z tamaryszku, co wystarczało, by zaspokoić głód aż do czasu wieczornej zdobyczy. Drażniąca woń rosy zalatująca z moczarów wznieciła w Mowgli’m głód i chęć ruchu. Chciał skończyć swój bieg wiosenny; ale dziecko upierało się siedzieć w jego ramionach, a Messua musiała rozczesywać mu czarne, bujne kędziory. I czesząc go, śpiewała piosenki drobnych dzieci i nazywała go synem swoim; i prosiła go o Łaskę Dżungli dla jej dziecięcia. Drzwi chaty były przymknięte, ale Mowgli usłyszał szmer dobrze mu znany, a Messua otworzyła usta ze zgrozy i z pod drzwi wynurzyła się wielka, szara łapa, a za drzwiami zączął skomlić stłumiony, trwożliwy głos Szarego Brata.
„Odejść i słuchać. Nie chcieliście przyjść, gdym was wołał“, rzekł Mowgli w języku Dżungli, nie odwracając nawet głowy; a wielka szara łapa znikła w mgnieniu oka.
„Nie przyprowadzaj — nie przyprowadzaj swoich — swoich sług ze sobą“, szepnęła Mossua. „Ja — my żyliśmy zawsze w zgodzie z Dżunglą.
„Jest zgoda“, rzekł Mowgli podnosząc się z siedzenia. „Pomnij na podróż do Kanhiwary wśród nocy. Były tam tłumy mego ludu przed tobą