Strona:Roman Szymański - Pracą i Oświatą.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tak długo oczywiście, dopókiśmy nie upadli. Jeżeli był przemysł i handel, to nie w ręku swojskiéj ludności miejskiéj, lecz napływowéj, w ręku Holendrów, Niemców. Czego miejscowy przemysł nie dostarczył, tego dostarczył handel importowy, a granice kraju naszego były dla handlu obcego na oścież otwarte. Przez długie czasy nie wiedziano u nas nic o nadgranicznych komorach celnych dla zasłony i poparcia krajowéj industryi; zaprowadzono je dopiero w ostatniéj chwili za króla Stanisława Augusta, kiedy ludzie, głębiéj patrzący, spostrzegli, dla czego to Polska, mlekiem i miodem płynąca, jak o niéj śpiewali poeci, ginąć musi. Przy takich stósunkach mieszczaństwo nasze było wystawione na publiczny i bezkarny rozbój zagranicznéj konkurencyi. Jakież siły żywotne miało ono z tego wynieść, gdy kraj nasz tracił byt polityczny? Czy wolno nam się dziwić dzisiejszemu poniżeniu mieszczaństwa naszego?
Zechciejcie Panowie tylko zważyć, w jak zupełnie innych warunkach znajdowały się drugie dwie części składowego narodu naszego, gdyśmy byt polityczny utracili: to jest szlachta, czyli posiedziciele wielkich posiadłości, i włościanie, czyli posiedziciele małych posiadłości. Szlachta pozostała w posiadaniu swych majątków ziemskich, miała odpowiednie wykształcenie, stanowiła żywą tradycyą narodową. Włościanin od wieków przyzwyczajony do pracy w roli, chociaż brakło mu oświaty, posiadał zawsze jakiś zapas technicznych wiadomości w zakresie swéj pracy. Skoro nastąpiła separacya gruntów — u nas w zaborze pruskim w roku 1823, — włościanin nasz przyszedł do własności. Widzimy zatém Panowie, że w epoce porozbioro-