Strona:Romain Rolland - Dusza Zaczarowana II.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w uczucie, nikogo nie uważała za obcego, że zaś sympatja wywołuje wzajemność, nikt się długo nie trzymał od niej zdala. Zresztą mieszkańcy prowincji są nader ciekawi, zaczęto się więc pozdrawiać, wymieniać mimochodem słowa, rozmawiać na progach domów, lub przez płot i zapanowała przyjaźń. Oczywiście, nie należało zbyt polegać na tem uczuciu, ale na codzień starczyło i skracało czas. Anetka wolała tę obojętną życzliwość obcych, od krępującej, tyrańskiej opieki rodziców, czy przyjaciół, roszczących sobie prawa osobiste.
W połowie listopada, szyjąc przy oknie, patrzyła na śnieg świeżo spadły, kryjący łąki i czuby drzew, a oczy jej wracały raz po raz na zawiadomienie o ślubie Rogera Brissot z pewną panną ze sfer politycznych. Panie Brissot, urażone wielce zniknięciem Anetki, pospiesznie skleiły nowy związek, zanim mogło zostać rozgłoszonem niepowodzenie pierwszego, a Roger przystał na ten wybór. Anetka nie dziwiła się, wmawiała sobie, że tak lepiej dla biednego Rogera, ale wieść ta poruszała ją bardziej, niż chciała sama przyznać. Ileż wspomnień drżało w duszy i ciele, w którem tkwiło życie przezeń obudzone. Z ciemności wyjrzały dawne niepokoje, ale nie zezwoliła im dobyć się na powierzchnię. Zmysłowość wszelka nużyła ją, napawała odrazą, pobudzała do buntu i tej przedwiecznej nienawiści, jaką żywi samica do samca, który ją zapłodnił. Tym razem uświadomiła to sobie i przyznała.
Szyła bez końca, pragnąc zapomnieć. Czasem uciekała się do młynka pracy w chwili, gdy nadciągały chmury. Szyła, a myśli wracały do porządku...
I dziś tak było, po półgodzinnem uporczywem szyciu znikła troska i uśmiech wrócił. Anetka podniosła czoło i rzekła:

21