Strona:Robert Louis Stevenson - Człowiek o dwu twarzach.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

teresów i dążeń i jednym zamachem odosobnić się na zawsze. Chodziło więc o wybór pozornie nietrudny, bo Jekyll w czyśćcu wstrzemięźliwości przechodzić by musiał katusze, gdy tymczasem Hyde wcale by nie był świadom tego wszystkiego, co stracił. Jakkolwiek więc sytuacja moja była dziwna, jednak kwestje w tym sporze były tak stare i samo przez się zrozumiałe, jak ród ludzki. W gruncie bowiem każdym drżącym grzesznikiem te same kierują popędy i obawy, kiedy pokusa go napada i on rzucić musi kości. I u mnie wypadło taksamo, jak u przeważającej większości ludzi: wybrałem część lepszą, ale byłem za słaby, by ją zatrzymać.
Dałem zatem pierwszeństwo podstarzałemu, zniechęconemu doktorowi, który otoczony przyjaciółmi, dążył ku wzniosłym celom i pożegnałem rezolutnie młodość, lekki chód, bijący puls i potajemne rozkosze, których używałem pod maską Hydego. Być może, że wyboru tego dokonałem już z mimowolnem zastrzeżeniem, gdyż nie zwinąłem domostwa swego w dzielnicy Soho i nie zniszczyłem także ubrań Hydego, które wciąż jeszcze leżały, schowane w moim gabinecie. Przez przeciąg dwuch miesięcy pozostałem postanowieniu memu wierny; przez te dwa miesiące prowadziłem tak surowe życie, jak nigdy przedtem, nawet w przybliżeniu, ale też miałem zapłatę w formie spo-