Strona:Przybłęda Boży.djvu/040

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przeszedł do historji, bo wciąż stoi w żywym ogniu krzyżowym sporów: ataków i obrony, entuzjastów i wrogów. Wyrosły na tradycyjnym gruncie dogmatyczno-metafizycznej szkoły Wolffa, przeszedł do empiryzmu, który w Dawidzie Hume objawił się w kształcie sceptycznym, by w konsekwencji tej ścieżki znaleźć swoją własną, przestrzenną drogę: krytycyzmu — w wędrówce ku swojemu celowi, który sam temi słowami określił: „rozum ludzki w tem, co zajmowało jego żądzę wiedzy zawsze, acz dotąd daremnie, doprowadzić do pełnego zaspokojenia“. On, który stworzył nową estetykę, ufundował swoiste dowody istnienia Boga i nieśmiertelności duszy, stworzył własny gmach nowej etyki, a granice człowieka poszerzył i rylcem pracowitym wyrył w duchu ludzkim — ten tytan myśli krytycznej miał prawo dumnie porównać dokonanie swoje z przełomem kopernikowskim. Skupił w swej głowie, mozolnie wypracowując zasadę subjektywnego idealizmu, tak nieprawdopodobną energję myślenia i nadał rozumowym dociekaniom ludzkim rozpędu na taką metę, że impet ów trwa niesłabnący i ciągnie za sobą tysiące umysłów, setki tomów literatury filozoficznej; że przetrwał upadek filozofji romantycznej i reakcję materjalistyczną XIX wieku, a w dzisiejszym dniu nabiera nowych znaczeń.
Myśli swojej nie rzucił Kant światu w chwili jasnowidzenia, ale ją w niezmordowanym znoju wypracował do ostatniego szczegółu i cały gmach ciężki, granitowy, kolosalny w krwawym trudzie zbudował — a głaz każdy znosił na własnych, głęboko przygarbionych plecach — i potomności skromnie przekazał.
Z tą lawiną potężnie rozpędzonej myśli ludzkiej spotkał się w ostatnich latach bonnońskich Beethoven. Spotkać się musiał. Bo to zbyt huczne było i za daleko sięgające, aby nie miało na jedną chwilę stanąć