Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.3.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

fi, śmiał otwierać gębę i naganiać rycerzy błędnych? Cóżby rzekł pan Amadis, gdyby to usłyszył? Chocia on przebaczyłby ci z pewnością, gdyż był w swoim czasie najbardziej dwornym i pokornym rycerzem, a przytem wielkim opiekunem dziewic. Aliści miałabyś się z pyszana, gdyby cię ktoś inny posłyszał; nie wszyscy bowiem rycerze są tak uważni i cierpliwi, zdarzają się także i gwałtownicy. Ci, co się szlachetnymi zowią, nie ze wszystkiem są tacy. Jedni są ze złota, drudzy z podlejszego kruszczu, a wszyscy uchodzą za prawych rycerzów, chociaż kamień probierski: prawda, różnie o tem powiada. Znajdują się między nimi ludzie podłego stanu, którzy odymają się, aby się wydać personami znacznej kondycji, są także rycerze znamienici, co wszelkiej dokładają usilności, chcąc się poniżyć: ci się podwyższają, przez cnotę lub wspaniałość, tamci znów przez niedołężność, ospalstwo lub występek są poniżeni. Należy tedy pilnie baczyć, aby dobrze rozróżniać te dwa rodzaje znacznych person, tak podobnych z nazwy, a tak przez czyny swoje odmiennych.
— Boże mi odpuść — zawołała siostrzenica. — Wierzę w to niezachwianie, Mości panie wuju, że jesteś tak uczony, iż mógłbyś wstąpić na katedrę albo na ulicach kazać; mimo to wszakoż tknęła cię taka ślepota i w takie błędy popadłeś, iż mienisz się być dzielnym, chocia jesteś stary, silnym, aczkolwiek choroby cię nadwątliły; chcesz naprawiać krzywdy, a przecież cię już lata ku ziemi nachylają, pragniesz także być rycerzem, chocia nim nie jesteś. Różni ludzie wysoko urodzeni, rycerzami stać się mogą, jednakoż biedni tego nie dostąpią.
— Masz wiele racyj w tem, co mówisz, moja siostrzenico — rzekł Don Kichot. — Jednakże w materji paranteli i rodowitości powiedziałbym ci siła rzeczy, któreby cię w wielkie wprawiły zadziwienie, acz wstrzymuję się, aby nie mieszać rzeczy boskich z ludz-