Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.3.djvu/375

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nadewszystko jednak, gdy ułożą pewien tych wierszy gatunek, będący w wielkiem obyczaju w królestwie Kandaia i séguidillas zwany. Wówczas to cała dusza drży w swych posadach, wówczas to chce się umierać ze śmiechu, i wówczas także wszystkie zmysły wydają się być ze srebra żywego. Owóż, dlaczego mówię, Wasze Miłości, że, z dobrą racją, wszyscy ci pieśniarze winni być wygnani na wyspy trędowatych. Gdybym była pozostała baczną i dobrą ochmistrzynią, jaką być powinnam, ich nocne ułożenia wcaleby mnie nie wzruszyły i nie uwierzyłbym także, w prawdę tych pięknych słów: „Żyję umierając, płonę pośród lodów, drżę w ogniu, żywię nadzieje wbrew nadziei i odchodzę, pozostając. Jak i w inne, tego samego gatunku, które niepodobieństwo głoszą i któremi poeci pisma swoje napełniają. Gdy przyrzekają wam Sfinksa z Arabji, koronę Ariadny, włosy Słońca, perły Południa, złoto z Tybru i wszelkie balsamy Wschodu — czynią to dla piór swych ćwiczenia — nic ich te obietnice nie kosztują, bowiem ani chcą, ani mogą ich dopełnić. Ale gdzież to się zapędzam, nieszczęsna?
Jakież szaleństwo ku temu mnie podwodzi, abym opowiadała błędy innych, mając swoich zadosyć? Ha, ja nieszczęsna, jeszcze raz powtarzam — to nie wiersze mnie zgubiły, lecz własne prostactwo, to nie muzyka mnie zmiękczyła, lecz własna letkomyślność. Moja niewiadomość, i mój brak rozeznania otworzyły drogę krokom Don Clavija — gdyż tak się ten rycerz nazywa — to ja mu dałam możność wtargnąć raz, a takoż wiele razy do alkierza Antonomazji, przezemnie, nie zaś przez niego oszukanej — pod tą pokrywkę, że jest jej prawowitym małżonkiem. Chocia bowiem biedną grzesznicą byłam, przecie nigdybym na to nie pozwoliła, aby, bez tej obietnicy uskutecznienia, dotknął się choćby jej trzewiczka. Nie, nie, bowiem małżeństwo idzie zawsze na przodku sprawy, w którą się mieszam. Jedna tu tylko nastrę-