Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.1.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siebie przydasz, gdyż, upewniam cię, że i połowy nie wymienisz z tych, co je uczynić zamierzam.
— Na miłosierdzie Boskie, nie czyń pan tego! — zawołał Sanczo — gdyż nie chcę Was widzieć nagim. Wzruszyłbym się bardzo i nie mógłbym się od płaczu powstrzymać. Jeszcze mnie głowa boli od tej wczorajszej nocy, gdym płakał rzewliwie nad stratą swego osła; nie mam teraz ochoty roztkliwień tych i żalów powtarzać. Jeśli już koniecznie Wasza Miłość pragnie, abym kilka dziwactw obaczył, uczyńcie w ubraniu pierwsze, co Wam przyjdą do głowy, nie przebierając i uwijając się czemprędzej. Chociaż dla mnie obeszłoby się bez nich, nie traciłbym czasu po próżnicy; prędzejbym tu stanął z powrotem i przywiózł odpisanie, którego Wasza Miłość pragnie i na które całkiem zasługuje. A jeśli pani Dulcynea upierać się będzie, wzdragając się odpowiedzieć tak, jak tego rozum wymaga, ślubuję uroczyście, że jej stosowny respons z gardła wydrę, pięściami po pysku wygrzmocą i nogami w brzuch kopiąc. Jakże to można puścić płazem, aby rycerz błędny, tak sławny, jak Wasza Miłość, stawał się bez powodu i racji szaleńcem dla takiej... Niechaj pani Dulcynea zbytnich ceregieli nie robi, nie mam pypcia na języku, a, na honor, gdy w gniew wpadnę, będzie się miała zpyszna! Nie taki ja znów, jak się zda je! Gdyby mnie znała, drżałaby przede mną.
— Na mą duszę, Sanczo — zawołał Don Kichot — zdaje mi się, że nie masz więcej rozumu ode mnie!
— Nie jestem takim szaleńcem — rzekł Sanczo — ale za to człekiem bardziej gniewliwym. Jednak dajmy temu pokój. Co będziecie jedli, panie, dopóki nie wrócę? Czy będziecie wychodzili na drogi za przykładem Kardenia, aby wydzierać żywność z rąk pasterzy?