Strona:Prawdziwa opowieść o synowej która zabiła starego ojca Jakóba.pdf/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 4 —

Z każdego domu chleba dawali,
Bo w całej wiosce wszyscy go znali
Wszyscy darzyli tego człowieka,
Może na starość i nas to czeka,
Powiada synowa do męża swojego
Trzeba pomyśleć nad śmiercią jego.
Zabierzmy ojca do swego domu,
Dla jakich przyczyn nie mów nikomu.
Ojcu schlebiali, wzięli do siebie,
Parę tygodni było jak w niebie.
Ludziom głosili, że ojciec chory,
Że nie pomogą mu już doktory.
Była to żona co mężem rządziła,
Jak Ewa w raju męża zdradziła
Zaprzęgaj mężu konia karego,
Trza do szpitala odwieźć starego.
Trzeba nam wywieźć ten gnój do licha
Niechaj w szpitalu ten stary zdycha.
Syn pocichu płakał ojca żałował,
Ze zaraz umrze choć nie chorował
Był wóż gotowy na nim poduszka
Na wóż wsadzili ojca staruszka
I posadzili go przyzwoicie,
Aby nie wiedział, że skończy życie.
Ledwo synowa za wieś zdążyła,
Zaraz poduszką ojca nakryła,
Siadła na głowie razem z poduszką
I zadusiła ojca staruszką.
Ojciec nie żyje, synowa rada
I tak do siebie sama powiada
Wrócę do domu będę płakała,
Będę przed ludźmi tak udawała.