Strona:Poznań ostoją myśli polskiej.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
22

pierwsze pięć lat istnienia Tygodnika znajduje w nim współczesna umysłowa Polska wspaniałą gościnę i możność wypowiedzenia się na wszystkich drogach Ducha. Tu pojawiają się rozprawy filozoficzne Libelta, cenne szkice historyczne Moraczewskiego, powieści Czajkowskiego, Kraszewskiego, Kaczkowskiego, Bohdana Dziekońskiego, poezye Seweryna Goszczyńskiego, Lucyana Siemieńskiego, Edmunda Wasilewskiego, Romana Zmorskiego, Piotra Dahlmana, a wśród całej tej falangi pierwociny wielkiego, a niedocenionego u nas poety Ryszarda Berwińskiego, a byłby już czas, by tego niepośledniego, a tragicznego poetę wydobyć z zapomnienia i ukazać go w całym blasku jego talentu. Może i dla niego znajdzie się jakiś kochający Miriam — Przysmycki, który strzepie pył i kurz zapomnienia z tych paru tomików, w których część tworu Berwińskiego spoczywa.
Nigdy może w historyi literatury i umysłowości polskiej nie było tak intenzywnego, gorączkowego prawie ruchu umysłowego, któryby w tej mierze obejmował całe społeczeństwo, więcej je rozbudzał, do współudziału nakłaniał, jak właśnie ten, który z Poznania przez blisko 15 lat, bo od 34 do 49 roku uczynił wspaniałą metropolę wszystkich sił umysłowych Polski.

Legendą się dziś wprost wydaje, gdy się czyta, że jeden z najzasłużeńszych mężów Poznania, Żupański[1], majątek swój w połowie poświęcał, by wydawać dzieła Libelta, Kremera, Hoene-Wrońskiego, Cieszkowskiego, Mochnackiego, Bohdana Zaleskiego, Lucyana Siemieńskiego, powieści Bolesławity i poezye Niemcewicza a już

  1. Dla polskich nakładców będzie to zapewne ciekawem, dowiedzić się, że Żupański był spolszczonym Grekiem, nazywał się Sopanos.
    Również ciekawem, że artysta tej miary, co Dahlman, dla którego miejsca nie znalazło się na cmentarzu katolickim, został pochowany na grecko-katolickim cmentarzyku, zbudowanym przez owego Sopanos-Żupańskiego. Och, jak to dużo mówi!