Strona:Powieści z 1001 nocy dla dzieci.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prawda. Wkrótce cała góra zaludniła się młodszymi i starszymi bohaterami, przywróconymi do życia.
Bracia chcieli potrzymać klatkę, ale Paryzada odrzekła, że ten ptak jest jej niewolnikiem.
Wówczas jeden z nieznajomych młodzieńców się odezwał, że nie tylko ten ptak, lecz i oni wszyscy są jej niewolnikami.
Pożegnali się z sobą wszyscy i rozeszli się w różne strony.
Nad ranem doszli do domu Derwisza, lecz go nie zastali. Natomiast za chatą był jego grób z napisem „Dość długo żyłem“.
Co miały znaczyć te słowa, czy, że już syt był życia, czy też zadanie swoje spełnił teraz, gdy go się nikt więcej o drogę do gadającego ptaka pytać nie będzie.
Po przybyciu do domu, zasadzili gałąź śpiewającego drzewa i natychmiast cudna odezwała się melodja.
Na samym środku ogrodu, kazała Paryzada ustawić artyście wspaniały kielich i wylała weń zawartość flaszeczki i natychmiast wytrysnęło źródło złociste.
Klatkę z ptakiem gadającym powiesiła Paryzada w oknie salonu na ogród wychodzącego.
Zaczął tak pięknie śpiewać, że żaden artysta podobnego głosu nie odda, ani żaden poeta takiej piosenki nie ułoży.
Baman, Perwis i Paryzada byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.
Wielu ludzi przybywało z dalekich stron oglądać te cuda, a że ogród był dla wszystkich przystępny, przeto zawsze się ktoś w nim znajdował.
Gdy się już oswoili ze swojemi cudami, zaczęli braterstwo wychodzić na polowania. Otóż, gdy pewnego dnia gonili za lwem, zapędzili się w dalekie gęstwiny.