Strona:Powieści z 1001 nocy dla dzieci.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy podeszli do niego, spytał go Saad o powody takiego wyglądu. Gdy Hassan opowiedział mu przygodę z sępem, nie chciał Saad temu wierzyć; lecz Meram dawał Hassanowi zupełną wiarę i twierdził, iż sępy przeważnie rzucają się na to, co upadnie. Saad niezadowolony, iż próba mu się nie udała, postanowił przyjść Hassanowi jeszcze raz z pomocą, zwłaszcza, iż znający go ludzie zeznawali, że Hassan przez ten czas bynajmniej nie hulał, lecz tak jak zawsze ciężko codzień pracował. Dał mu więc znów worek z 200 cekinami, upominając, by by tym razem ostrożniejszy.
Hassan nie posiadał się z radości. Odliczył znów 10 cekinów i schował je do woreczka, zaś ze 190 ma chodził po mieszkaniu, poszukując, gdzieby je tu w ukryciu przechować. W koń u zaszedł na strych i znalazł tam stary popękany garnek ze słodzinami. Schował owe 190 cekinów pod słodziny, pewien, iż nikt chyba napewno takiej kryjówki nie odkryje.
Poczem wyszedł na miasto po zakupy. Powróciwszy spostrzegł, iż żona szykuje się do prania i porozkładała świeże kawałki mydła na stole.
— Skądże ty wzięłaś to mydło — spytał — skoro w domu nie było pieniędzy.
— A, przejeżdżał tu koło domu mydlarz na osiołku, więc dałam mu garnek ze słodzinami, co stał na strychu, a on mi za to ofiarował mydło — odparła.
— A może mu i garnek ofiarowałaś — wykrzyknął Hassan.
— Właśnie, a cóż może przepłaciłam to mydło. Garnek był stary i popękany i ledwie się trzymał.
Hassan z rozpaczą złapał się za głowę i opowiedział żonie, jak to drogo za owe mydło zapłaciła. Oboje byli zrozpaczeni przyczem żona gderała, iż to zawsze tak