Strona:Polacy w zaraniu Stanów Zjednoczonych.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

konieczności stworzenia silnej formacji kawaleryjskiej, bez której Amerykanom byłoby trudno wygrać wojnę. Waszyngton, przekonany o kwalifikacjach Pułaskiego, 27 sierpnia 1777 roku pisze list adresowany do Johna Hancocka, przewodniczącego Kongresu, w którym poleca Pułaskiego jako dowódcę doświadczonego w operacjach konnicy. Zaznacza przy tym, że „hrabia” posiadał „niemałe stanowisko wojskowe w swym kraju”. Opinia Waszyngtona nie była wiążąca. Decyzja zależała od Kongresu, ale nie mógł on całkowicie zignorować rekomendacji naczelnego wodza, który najlepiej orientował się w potrzebach swojej armii.
Zaopatrzony w list Waszyngtona, Pułaski udaje się do Filadelfii i teraz już bardziej energicznie zabiega o decyzje. Ale Kongres zajęty był pilniejszymi sprawami i nie spieszył się z podjęciem decyzji. Pułaski, zniecierpliwiony oczekiwaniem na formalny angaż, zgłosił się do wojska jako ochotnik i 11 września 1777 roku wziął udział w bitwie pod Brandywine, w której odegrał ważną rolę.
Pułaski śledził ruchy Anglików i spostrzegł, że posuwają się w kierunku, gdzie przebywał Waszyngton ze swymi wojskami. Nie wiadomo, jaki los by ich spotkał, gdyby Anglikom udało się ich zaatakować przeważającymi siłami i odciąć od reszty wycofujących się wówczas wojsk amerykańskich. Pułaski ostrzegł Waszyngtona o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Okazało się przy tym, jak poważne skutki mogła mieć nieznajomość przez Pułaskiego języka angielskiego. Kiedy przygalopował do kwatery naczelnego wodza, by go ostrzec, adiutant Waszyngtona, pułkownik Hamilton, nie chciał go do niego dopuścić. Prawdopodobnie nie zrozumiał, z czym Pułaski przybywa. W trakcie głośnej wymiany zdań zjawił się sam Waszyngton, który natychmiast zdał sobie sprawę z wa-