Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
LXXIX.

„Miasto namiotków i świętnéj łożnice,
Śmiertelną-ć pościel nędzna matka ściele;
Lane pochodnie w pogrzebne gromnice,
Śmiech się w płacz zmienił i w pogrzeb — wesele,
W żałobne piszczki — lutnie i skrzypice,
Pieśni — w kościelne hymny, w babie trele
I, za wyrokiem bogów zajątrzonem,
Piasek ci łóżkiem, skała będzie tronem!

LXXX.

„Nieba surowe i losy okrutne!
Bez względu na me zaszędziałe lata,
Takżeście w moim nieszczęściu rozrzutne,
Krótkiego żalem dokończając świata!
A cóż winno i dziecię moje smutne,
Że jéj za męża naznaczacie kata?
Ach! ta sama myśl nstrzyga wrzeciono,
Na którym dłuższy żywot mi przędziono!

LXXXI.

„Lecz, że majestat dekretuje boski
Bez odmian, ani poruszenia prawa,
Przerobi ludzkie i prośby i troski,
Cierpmy, co każe. Nie naszéj to sprawa
Głowy w tym gmerać, co bez wszéj ogłoski
Uradzi wiecznych rozumów zabawa.
Skryta jest wola, skryte boskie rządy,
I nie tam biją, gdzie pogrożą sądy.

LXXXII.

„I ciebie, chociaż głosy dają wieszcze,
Nieskróconemu za żonę dziwowi;
Co wiedziéć, jeśli co lepszego jeszcze
W tym zawikłanym niebo nie stanowi
Sekrecie? Podczas na rozbitéj deszcze
Wał tonącego popchnął ku brzegowi.
Cierp, córko, a milcz“. — Te pociechy Psysze
Podaje ociec, a twarz łzami pisze.